Dużo czasu minęło od ostatniego postu. Realne życie pochłonęło mnie w całości, ale mam duży sentyment to tego miejsca w sieci, gdzie kiedyś aktywnie działałam i zostawiałam część siebie. Nie minęła natomiast moja miłość do dizajnu, pięknych wnętrz i dekorowania domu. Ba, ta miłość rozkwitła w ostatnich latach ze zdwojoną siłą! Oczywistym powodem ku temu było ukończenie budowy domu i możliwość wdrożenia wszystkich pomysłów, o których pisałam wcześniej na blogu, w rzeczywistości. Tu pisałąm o industrialnych kinkietach - jesteście ciekawi jak wykorzystałam ten pomysł? Odpowiedź znajdziecie w dalszej części postu!
Kreowanie własnego miejsca na ziemi trwa nadal, a pomysłów na nowe aranżacje i dekoracje nie brakuje. Stąd pomysł, by powrócić do pisania i dzielenia się z moimi czytelnikami tym, co sprawia mi frajdę - wnętrzami.
No to jedziemy! Na pierwszy ogień pójdzie kuchnia. To miejsce jest zintegrowane w moim domu z jadalnią i salonem, a więc spędzamy w tej dużej przestrzeni najwięcej czasu. Przypomnę tylko, że mój pomysł na kuchnię był minimalistyczny - z wykorzystaniem trzech kolorów: czerni, bieli i szarości. Oscylował on wokół jednolitej jasnej zabudowy (jak tu) bez zbędnych detali, np. uchwytów na szafkach, tak, by nie zaburzać odbioru innej strony pomieszczenia - salonu. Kuchnia miała być poniekąd tłem i skupiłam się tu głównie na funkcjonalności wszystkich jej elementów. Oto kilka kadrów, jak kuchnia prezentuje się w rzeczywistości.
Na zabudowę wybrałam bardzo jasny odcień szarego, właściwie prezentuje się jak biały ;) Lakierowane matowe fronty zostały wykonane na zamówienie. Górne szafki otwierają się od dołu - front został wypuszczony o 2 cm względem szafki, by swobodnie móc chwycić od dołu. Dolne szafki i szuflady mają podfrezowanie.
Pomiędzy górną a dolną zabudową na ścianie znajdują się płytki wielkoformatowe, nad górnymi szafkami - dobrana kolorystycznie pod płytki farba. Nie chciałam zabudowy na całej ścianie - wiszące szafki na szarym tle sprawiają wrażenie lekkości. Powiem tylko, że wybór materiału na przestrzeń między szafkami był trudny, jednak powyższe rozwiązanie - gres - sprawdza się w 200% i cenowo wygrywa z innymi pięknymi, ale dużo droższymi rozwiązaniami. Gdyby ktoś był zainteresowany - na ścianie jest dokładnie taki gres.
Z kolei druga ściana kuchni - ta niewidoczna z salonu - jest w całości zabudowana.
Minimalizm to coś co w stu procentach trafia w moje gusta. Sama jestem w trakcie przemeblowania mojego salonu. Potrzebuje już lekkiego odświeżenia i moim zdaniem jest w nim za dużo rzeczy. Pierwszy pomysł to usunąć komodę, a telewizor z niej powiesić na ścianie za pomocą uchwytu. Moim zdaniem samo to nada wnętrzu nieco bardziej minimalistyczny charakter. Dzięki za wpis i inspirację!
OdpowiedzUsuń