Ponieważ ważnym aspektem każdej podróży jest dla nas poznawanie nowych smaków i kuchni odwiedzanych krajów, wyjazd na Sycylię pod tym względem dostarczył nam masę nowych wrażeń. Pozostawił też wspaniałe kulinarne wspomnienia, do których chętnie wracamy, i zachęcił do poszukiwania (najczęściej niestety bezskutecznie) podobnych smaków tu w Polsce ;)
Jednym z najmocniejszych punktów w sycylijskiej kuchni została dla nas pizza. Najchętniej kupowana na wynos i jedzona tuż nad brzegiem morza. Najlepsza - łącząca proste smaki - z szynką parmeńską i rukolą czy salami i anchois. Krojona na małe prostokątne kawałki, co było dla nas nowością. Dobra pizza w Italii być może jest oczywistością, ale smak tej pizzy z pewnością pozostanie z nami na zawsze!
Niemalże codziennie jedliśmy świeżutką mozzarellę i pomidory tak słodkie, jakich chyba nigdy w życiu nie jadłam! To była najchętniej zabierana przez nas ze sobą w ciągu dnia przekąska. Jedzona na plaży z nogami zanurzonymi w Morzu Śródziemnym smakowała obłędnie!
Jedno z pierwszych kulinarnych odkryć na Sycylii - potrawa typowa dla kuchni sycylijskiej - arancini - smażone kulki ryżowe w bułce tartej z farszem w środku. Spróbowaliśmy nadziewanych mięsem z groszkiem oraz mozzarellą z szynką. Te ostatnie z roztopionym ciągnącym się serem bardzo przypadły nam do gustu. Sycące arancini smakują zdecydowanie lepiej, niż wyglądają :) Pakowane w plastikowe pudełka, idealnie się sprawdzały w zaspokojeniu głodu w ciągu dnia.
Będąc na Sycylii, koniecznie musieliśmy odwiedzić miejscowy targ. Bogactwo wspaniałych owoców i warzyw po prostu powala! A wybór wszelkiego rodzaju oliwek, suszonych pomidorów i innych pyszności sprawia, że chciałoby się wszystko zabrać ze sobą do domu. (Ze względu na ograniczone bagaże z tego pięknego targu do domu przywiozłam tylko kilogram suszonych w sycylijskim słońcu pomidorów :)
Kolejnym ciekawym przeżyciem było dla nas odwiedzenie targu rybnego otwartego w określone dni tygodnia w porcie w Trapani. Jeśli jesteście ciekawi, co można kupić na targu rybnym, zapraszam do przeczytania tego posta.
Ponieważ była to nasza pierwsza (i z pewnością nie ostatnia!) podróż do Włoch, prawdziwy smak włoskich lodów zrobił na nas piorunujące wrażenie! Bardzo kremowe o mocnym skoncentrowanym smaku. Kto jadł, ten wie, o czym mówię ;) Takich lodów w Polsce nie uświadczysz. Naszym zdecydowanym faworytem zostały lody o smaku pistacjowym! Dodam tylko, że będąc w Trapani, mieszkaliśmy w kamienicy tuż nad Gelaterią, mieliśmy więc sporo okazji do wypróbowania różnych smaków ;)
Cannoli siciliani - typowy sycylijski deser, który nie mogliśmy pominąć. Rurki z chrupiącego ciasta nadziewane serkiem ricotta. Na tyle duże i sycące, że nie dałam rady zjeść całej rurki. Przez to również wydał się nam nieco zamulający. No ale spróbować musieliśmy ;)
Opisując włoską kuchnię, nie sposób pominąć przepyszną włoską kawę. Dla mnie kawa stanowi stały punkt w ciągu dnia, pita na Sycylii, smakowała bosko!
Poza wymienionymi wyżej potrawami, spróbowaliśmy oczywiście past i owoców morza. Wszystko było pyszne, jednak ze względu na późną porę posiłków (trattorie otwierane są dopiero około godziny 19), nie mam zdjęć tych dań. Wśród past numerem jeden zostało dla mnie proste danie spaghetti alle vongole - makaron podawany z małżami w sosie maślanym z czosnkiem i natką pietruszki. Zresztą cała kuchnia sycylijska wydaje się prosta i w tej prostocie tkwi chyba jej niepowtarzalny smak.
Wieczory z sycylijskim winem i przysmakami kuchni włoskiej, jedzone na tarasie apartamentu, skąd rozciągała się panorama na port w Trapani, na długo pozostaną w naszej pamięci. Nieśpieszne delektowanie się pysznym jedzeniem jest tradycją, którą chętnie zapożyczymy od Włochów ;)
Jak wspominałam wyżej, to było nasze pierwsze spotkanie z Italią, ale z pewnością będą kolejne. Włochy zachwyciły nas, zarówno pod względem kuchni, zabytków, jak i przyrody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz